DZIEWCZYNA Z FOTOGRAFII
Czy jedno zdjęcie może zmienić wszystko?
Natasza była świetnie zapowiadającą się baletnicą, kiedy zdarzył się wypadek. Okaleczona fizycznie i psychicznie musi stawić czoła nowej rzeczywistości. Luka jeszcze rok wcześniej miał wszystko – asystował w pracowni cenionego paryskiego fotografa i był zakochany w dziewczynie, która nie widziała poza nim świata. Jeden wieczór sprawił, że stracił i pracę, i miłość. Kiedy Natasza wsiada do samolotu lecącego do Paryża, ścieżki tych dwojga przecinają się po raz pierwszy. Wszystko wskazuje na to, że to jedynie przelotna znajomość, ale los chce inaczej. W paryskim mieszkaniu Natasza znajduje list – zaproszenie do gry, w którą grała z rodzicami w każde urodziny. Natasza podejmuje wyzwanie i przemierza miasto w poszukiwaniu wskazówek. W jednym z miejsc, w którym rodzice pozostawili kolejną kopertę, Natasza ponownie spotyka Lukę. Czy poszukujący idealnej modelki Luka będzie potrafił dostrzec w niej to, co kryje się pod bliznami? Czy Natasza będzie potrafiła się otworzyć?
wydawnictwo: Zysk i S-ka
data wydania: 2021
ISBN: 9788382022049
liczba stron: 376
kategoria: literatura obyczajowa, romans
FRAGMENT POWIEŚCI
— Więcej dramatyzmu, bonbon… Pamiętaj, jak cię potraktowali!
Opuściłam na moment powieki i znowu byłam w teatrze pod obstrzałem trzech par oczu, w których nie dostrzegłam niczego poza litością. Ogarnęła mnie furia. Na to, że chcieli ukryć mnie przed oczami widzów, traktując jak zepsutą pozytywkę. I nagle w mojej głowie wybuchła melodia skomponowana przez Leo Delibesa, a ja zamieniłam się w Coppelię, lalkę ludzkich rozmiarów. Linki poruszały mną, kłócąc się z naturalnym zakresem ruchu. Walczyłam z nimi z całych sił, próbując uwolnić się od narzuconych mi ograniczeń. Od dyktowania mi, co mam zrobić, jak tańczyć. W pewnym momencie poczułam, że chcę wykonać grand jete. Odbiłam się z jednej nogi, drugą wyrzucając jak najdalej w przód. Ekscytacja, że nadal potrafię zawisnąć na chwilę w powietrzu, była tak wielka, że nawet pociągnięcie linek, które po chwili ściągnęły mnie brutalnie w dół, nie popsuło mojego nastroju. Upadłam na deski, już bez gracji i lekkości, i ciężko oddychałam, próbując ocenić, jak bardzo boli, ale oprócz piekących nadgarstków i kostek nie było źle. W końcu podniosłam głowę, aby stwierdzić, że Philippe przygląda mi się w zamyśleniu.
— Chyba nadal potrafisz to zrobić, ma puce…
Reszta stała bez słowa, ale ich twarze nie były już obojętne i chłodne. Malował się na nich ślad tego samego uniesienia, które widywałam na twarzach widzów zasiadających na fotelach teatru. Jakby wysiłki tancerzy przenosiły ich do zupełnie innego świata, o którego istnieniu wcześniej nie mieli pojęcia.
A potem uniosłam wzrok jeszcze wyżej. Na znajdującym się tuż pod sufitem podeście stał samotnie Luka. Pochylił się lekko, opierając dłonie na murku chroniącym go przed upadkiem i marszczył brwi. Nie poruszył się nawet wtedy, gdy go zobaczyłam. Po prostu stał, nie odrywając ode mnie wzroku. Nie mogłam rozszyfrować jego uczuć. Jego twarz była jak nieprzenikniona maska.